04.05.2005 :: 16:00
Obiecałam, że zdam relację z mojego wyjazdu no to piszę. Do ośrodka dojechaliśmy o godzinie 21:00.W samochodzie tak mi się nudziło, że gdy tata zatrzymał samochód szybko zniego wysiadłam i pobiegłam nad jezioro.Było tam strasznie zimno, dlatego po kwadransie wróciłam do domku i grałam w karty (kenta) z moimi kuzynkami.Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do naszego pokoju (spała tam z nami Ania, bo zapomniała wziąść materac).Wstałaśmy, zeszłyśmy na dół na śniadanie, a potem pognałyśmy (razem z NAtalią i Agnieszką) na pomost z kocem, żeby się opalać (nie jestem pewna czy się opaliłam).Pózniej przeszła po nas moja mama i powiedziała, że mamy już przestać się opalać, ponieważ możemy się spiec. Po obiadzie, razem z Agnieszką poszłam sobie na spacer(Anka i NAla nie chciały iść).Wiczorem jakzwykle grałam w karty. Nazajutrz zbieraliśmy chrust na wieczorne ognisko. Ja bardzo chciałam wziąść dużą sosnę, jednak nie dało się jej wyciągnąć. Ja, uparta jak osioł nie rezygnowałam i ciągnęłam ją z całej siły. W końcu sucha gałąź nie wytrzymała i z kawałkiem drewna poleciałam na plecy. Na szczęcie miałam miękkie lądowanie, bo poleciałam na mech. Ognisko się udało i siedzieliśmy przy nim przynajmniej do północy. W poniedziałek poszłam po śniadaniu z dziewczynami do Borzyszek w celu kupienia sobie lodów tyle, że chciałyśmy o nie poprosić po angielsku. Miałyśmy już ułożoną całą mowę, ale przed samym sklepem ja i Nala wbuchłyśmy śmiechem i nasz plan nie powiódł się. Wieczorem pojechaliśmy całą ekipą do miasteczka na zakupy. Ja wracałam z moimi kuzynkami. w połowie drogi wujek chciał nam zrobić mały żarcik i jeździł z jednej strony jezdni na drugą (jak pijany kierowca).Całe się poobijałyśmy. W nocy nadciągały w naszą stronę 3 burze, ale wszystkie nas ominęły. Trzeci maja był tak słoneczny, że aż żal było wyjeżdżać, no ale niestety trzeba. No i to by było chyba na tyle. P.S.I co o tym sąddzicie? Opiszcie swoje przeżycia